BASEN LEGII - PAMIĘTAJMY O HISTORII

Autor: Mariusz Wolski

Sprawa starych basenów Legii wywołuje wiele emocji wśród kibiców obserwujących budowę. W opiniach pod zdjęciami skoczni pojawiają się głosy, w których autorzy domagają się zburzenia zarówno skoczni jak i budynku okalającego basen. Patrząc przez pryzmat dwudziestu lat zaprzepaszczonych szans na budowę nowego stadionu Legii, nie trudno jest zrozumieć takie opinie. Każdy z nas oczami wyobraźni widzi już nowy, piękny obiekt, który przecież nie może stać w otoczeniu zdewastowanych budynków przypominających bardziej opuszczone slumsy niż zabytek. A przecież stosunkowo niedawno, to miejsce tętniło życiem, a wręcz było sercem spotkań śmietanki warszawskiej. Co stało się z tymi terenami? Jaka jest historia miejsca, które wiele osób, szczególnie młodych chce zrównać z ziemią?


Historia tych terenów zaczęła się 14 listopada 1928 roku, kiedy to oddany do użytku został pierwszy basen nazwany później basenem północnym. Chlubą nowego obiektu była 10-metrowa skocznia oraz trybuny, które mieściły 2500 osób. Autorem projektu był inż. Wacław Paszkowski. Był związany z warszawską architekturą i autorem planów wielu ważnych budynków takich jak Państwowa Szkoła Higieny czy Zbrojownia na Pradze. W czasie wojny ratował wiele warszawskich domów przed niemiecką rozbiórką, a także zajmował się tajnym nauczaniem.


Po wojnie, w 1956 roku obiekty pływackie Legii ( wtedy WKS Warszawa ) powiększyły się o drugi, 25 metrowy basen. On również posiadał zaplecze gospodarcze oraz trybunę na 1200 osób. Ten basen miał swój czar ponieważ był mniejszy ale za to kryty, co pozwalało z niego korzystać bez względu na sezon i pogodę.


W latach 60-70 kult tego miejsca był już znany nie tylko w Warszawie ale również w całej Polsce. Działo się tak, gdyż baseny Legii były chętnie wykorzystywane jako plan filmowy. To właśnie z najwyższego stopnia wieży popisowym skokiem chwalił się nasz James Bond, czyli porucznik Borewicz. W jednym z odcinków serialu „07 zgłoś się” podrywał odważnymi saltami piękną stewardesę LOT’u.

Taki właśnie był klimat tego miejsca. Tu można było zapomnieć o zmaganiach z codziennością PRL. To tu na szczycie dachu starego budynku pojawiały się pierwsze opalenizny topless. Baseny Legii były miejscem, w którym przez lata mieszała się najnowsza moda, piękne ciała i niczym nie skrępowana młodość. Każdy, kto chciał zaistnieć w Warszawie, kto chciał być na topie, musiał tam bywać. Pokolenia aktorów, zdobywały tam swoje kontakty. Odwiedzali je Kalina Jędrusik, Mieczysław Czechowicz, Karol Strasburger (obydwaj członkowie sekcji gimnastycznej), Tadeusz Pluciński, Jerzy Gruza, Bogdan Łazuka, Leopold Tyrmand (też członek Legii). Bywali również Stanisław Dygat, Tadeusz Konwicki, Jan Englert i Barbara Sołtysik. Baseny Legii odwiedzał również Andrzej Zaorski, który na swoim blogu wspomina sposoby wejścia innego znanego aktora – Stanisława Tyma.


„Staszek miał jeden fantastyczny pomysł, jak „na gapę” wchodzić na basen Legii i w dodatku pływać samemu. Od ulicy Czerniakowskiej przeskakiwał płot, wcześnie rano, w czasie, gdy basen był dla postronnych zamknięty z powodu treningów sekcji pływackiej. Tym podchodził do znużonych treningiem pływaków leżących na trawie i pytał: No jak, niezła była zabawa wczoraj? Zawsze trafiał. Towarzystwo pływackie codziennie „balangowało”, więc wspólny temat, kto ile wypił i w jakim czasie „fraternizował” towarzystwo. Pod koniec Tym retorycznie pytał: To co, mogę popływać? Jasne – odpowiadali pływacy, zadowoleni z barwnych opowieści znanego dziś satyryka. Tym skakał „na bombę” i przez pół godziny nie niepokojony przez nikogo był „właścicielem” basenu Legii.”

Niestety pod koniec lat 80, w czasie zmian ustrojowych to miejsce zostało zapomniane. Wojsko nie miało pieniędzy na utrzymywanie obiektów, które w ciągu kilku lat zarosły krzewami oraz drzewami. Na początku lat 90 dach drugiego basenu został rozebrany, gdyż podobno groził zawaleniem. Tajemnicą poliszynela był jednak fakt, że na rozbiórce tego dachu zależało firmie, która była związana z jednym z wysokich generałów Wojska Polskiego. 


I tak zakończyła się era jednego z najpiękniejszych miejsc w Warszawie. Miejsca, które przez dekady było dumą stolicy. Dzisiaj dla wielu młodych kibiców Łazienkowska 1 i stary basen Legii, to tylko kupa gruzów, którą należy zniszczyć. Znając jednak historię tego miejsca, warto się zastanowić, czy można ją przekreślać kilkoma ruchami koparek. Oczywiście, dzisiaj zdewastowana skocznia straszy, jednak przypomina że tereny przy Łazienkowskiej mają swoją wielką historię, której nie należy wymazywać. Nie pozwólmy na to, żeby baseny Legii pozostały tylko na archiwalnych zdjęciach. Po modernizacji te obiekty nadal mogą służyć Warszawie. Na koniec przytoczę pewną sentencję. „Aby odkryć jakie zmiany zaszły w Tobie, najlepiej wróć do miejsca, które jest takie jak kiedyś”. Dbajmy o naszą historię.

 

Skocznia i basen, zdjęcie zrobione dwa miesiące przed rozpoczęciem budowy. Fot. Adam Polak